Archiwum październik 2002


paź 26 2002 po co mi to?
Komentarze: 6

Wiem że nie piszę tu nic ciekawego ale prawda jest taka że nie chcę tego bloga. Nie potrzebuję go. Nie lubię opisywać swoich uczuć ani myśli. Wystarczy mi że się wygadam. To nie mial być pamiętnik ale forma podszkolenia się. Monar chciala żeby bylo coś z jajem ale niby po co mam pisać z jajem skoro nawet nie traktuję tej strony jak pamiętnika? Ok mogę zacząć. W końcu nigdy nie zaszkodzi spróbować. Ale z drugiej strony co ja mam tu opisywać? Ekscesy mojej wyjątkowo inteligentej klasy dzięki której już nawet nie ma drzwi w sali? Do tej pory to co wyskrobalam tu jest... Hmmm...

sheena : :
paź 20 2002 koniec
Komentarze: 14

Czat - glupia zabawa, sposób na odreagowanie stresów. Chociaż wciąga. Znajomości pozostają. Jednak kiedyś trzeba powiedzieć STOP. Przecież internetem nie można zastąpić prawdziwego życia. Zawsze przyjdzie czas końca. Ale ten koniec jest tak naprawdę początkiem. Początkiem nowego życia. Świat sklada się z chwil, trzeba wylapać moment nowych sil i przejść przez wrota inności. Komputer nie zastąpi wszystkiego. Ja już wchodzę w nowe życie i dlatego żegnam wszystkie poznane osoby na gg. Więc żegnajcie i przepraszam...

sheena : :
paź 15 2002 skrajność
Komentarze: 3

I tak przechodzę zeskrajności w skrajność. Najpierw obżeram się ile wlezie a następnie gloduję. Wczoraj chcialam sobie zrobić "dzień oczyszczający", a przynajmniej tak sobie mówilam... Skończylo się na tym że zjadlam przez calydzień 3 jablka, 5 rodzynek, chyba 3 orzechy laskowe i troszeczkę suszonego ananasa. I prawdę mówiąc nie bylam glodna, a nawet bylam najedzona. Ale dzisiaj od śniadania czuję jakby coś zaraz mialo mi skręcić żolądek. Więc co dalej? Dzisiaj znowu będę wpychać w siebie tony żarcia? Zrobię wszystko by tylko nie myśleć o jedzeniu. Najlepiej wezmę się za coś zajmującego... Może zakupy? Ale jak wrócę to znowu się zacznie... Nie, muszę poprzestać na: śniadanie, obiad, kolacja no i coś w szkole. Koniec z batonikami i kolacja najpóźniej o 19!!!

sheena : :
paź 13 2002 obsesja
Komentarze: 1

Ze mną naprawdę dzieje się coś nie tak. Mam już kręćka na punkcie jedzenia. Powiedzialabym że to początki bulimii ale przecież nie idę wymiotować po każdym posilku (jeszcze?). Wlaściwie to nie pamiętam kiedy ostatnio to robilam, chyba z 2 lata temu. Ale za to potrafię pochlaniać extremalne ilości jedzenia oO Później chodzę wściekla na siebie że tyle wcisnęlam w siebie - przecież nawet nie bylam glodna... Z tego powodu przytylo mi się (przyanjmniej tak mi się zdawalo ale wszyscy mówili że tego nie widać, no a ja ja wagę nie wchodzę...).  Teraz chyba już w szystko jest spoxio - spodnie które tydzień temu nie moglam dopiąć leżą jak dawniej więc chyba jest ok. Ale boję się że znowu zamienię się w odkurzacz. Fakt że ćwiczę ale to nie upoważnia mnie do jedzenia 1000 kcal przed snem ;P Mniejsza o to bo zaraz popadnę w jakąś rozpacz. To już paranoja...

Nawet nie wiem po co mam tego bloga. Nic w nim nie zapisuję bo mi się zwyczajnie nie che. Nudzi mnie net i dlatego do niego nie wchodze. Wiem że to poronione ale nie kręcą mnie kompy. Wolę iść pobiegać albo pojeźdźić na rowerze. Na infie bylam na fajniusim blogusiu z jeszcze bardziej fajniusim teścikiem ale ofkoz nie pamiętam jaki byl adres. Teraz jestem cala wqrw.... zdenerwowana bo nie mogę go znaleźć. Wlaśnie skończylam przeglądanie 1140 blogów i nic. Już brak mi sil i znowu ogarnia mnie zwątpienie. Czemu jak już za coś się zabiorę to zaraz musi stać się coś co mnie zniechęci? Przynajmniej już trochę poprawil mi się humorek. A zamiast wżerania niepotrzebnych kalorii będę zawsze miala przy sobie gumę.

sheena : :
paź 05 2002 być
Komentarze: 4

Czy wszyscy wiedzą kim są naprawdę? Kogo kochają a kogo nienawidzą? Z kim chcieliby żyć a kogo najchętniej zmietliby z powierzchni ziemi? Czy każdy musi mieć wrogów lub przynajmniej jednego? Czy każdy musi kochać? Czy istenieje coś takiego jak milość? A może to tylko wymysl ludzi którzy lubią utrudniać sobie życie? Czym jest nienawiść? Chęcią pozbawienia kogoś życia czy tylko zwyklym nielubieniem? A może uczuciem wstrętu i litości? Co to jest nadzieja? Czy to tylko matka glupich? A może jej nawet nie ma? Ludzie wymyślili tylko po to by mieć dla kogo żyć, a jeśli nie ma takiej osoby to przynajmniej dla wiary że ona istnieje. Czy rzeczywiście trzeba żyć dla kogoś? Nie można tak poprostu? Dla siebie? Ale czy w ogóle jest wiara? Jeśli tak to gdzie ona jest? W czlowieku? Nie, tam juz nie ma miejsca.

W czlowieku jest za dużo nienawiści by moglo się zmieścić inne uczucie. Milość nie istnieje bo nie ma dla niej miejsca - mogla kiedyś być ale zostala wypchnięta przez nienawiść. Wiara? Nie ma jej. Bo niby gdzie? Wokól nas? Tu panuje za duży chaos - wiara nawet jeśli istenieje to jest zagubiona. Nie da się jej odszukać. Może kiedyś ale jeszcze nie teraz. Życie... Żyje się dla siebie a nie dla innych. Nie ma sil wyższych ponad czlowiekiem. Wszystko żądzi się wlasnymi prawami. I tak pewnie zostanie...

sheena : :