Archiwum 15 października 2002


paź 15 2002 skrajność
Komentarze: 3

I tak przechodzę zeskrajności w skrajność. Najpierw obżeram się ile wlezie a następnie gloduję. Wczoraj chcialam sobie zrobić "dzień oczyszczający", a przynajmniej tak sobie mówilam... Skończylo się na tym że zjadlam przez calydzień 3 jablka, 5 rodzynek, chyba 3 orzechy laskowe i troszeczkę suszonego ananasa. I prawdę mówiąc nie bylam glodna, a nawet bylam najedzona. Ale dzisiaj od śniadania czuję jakby coś zaraz mialo mi skręcić żolądek. Więc co dalej? Dzisiaj znowu będę wpychać w siebie tony żarcia? Zrobię wszystko by tylko nie myśleć o jedzeniu. Najlepiej wezmę się za coś zajmującego... Może zakupy? Ale jak wrócę to znowu się zacznie... Nie, muszę poprzestać na: śniadanie, obiad, kolacja no i coś w szkole. Koniec z batonikami i kolacja najpóźniej o 19!!!

sheena : :